wtorek, 4 lipca 2017

Przerwa.

Witam wszystkich. Ostatnio blog się po prostu nie rozwija, ponieważ są wakacje. Nie mam czasu się nim zajmować. Mam jednak nadzieję, że po kilku tygodniach znów będziemy mogli wcielić się w kitsune.

niedziela, 25 czerwca 2017

Aliya C.D Tekura

Obudziłam się z myślą, że jestem głodna. Yuki nie było, więc musiałam sama próbować upolować jakieś zwierzę. Nie było to łatwe. Zobaczyłam wiewiórkę.
Zaczęłam się skradać. Ale to drobne zwierzątko, wywąchało mnie i usłyszało. Natychmiast uciekło na drzewo. Hm, to na nic - myślałam - Gdybym tak umiała polować! Poszłam do pobliskiego strumyka, w nadziei, że tam będę miała większe szczęście. Zobaczyłam zająca. Siedział na malutkim cypelku, który był ze trzech stron otoczony wodą. Mogłam podejść i przyblokować mu drogę ucieczki. Ruszyłam cicho, a przynajmniej tak mi się wydawało, w jego kierunku. Zając zaczął ruszać uszami i noskiem. Wiedziałam, że w tej chwili nie ma odwrotu. Zaczęłam biec. W ostatniej chwili przyblokowałam wyjście z cypelka, a zając był już stracony. Ugryzłam go w łapę by nie uciekł. Trochę potrwało zanim go zabiłam całkowicie, ale to jednak coś. Byłam już potwornie głodna i miałam zabierać się z jedzenie, gdy usłyszałam szelest. Odwróciłam się i zobaczyłam innego kitsune. Był jasnym kinko. Pomyślałam więc od razu, że to Zenko, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Ale on, spytał:
- To twój zając?
- Ale co? - byłam nieufna, a przez to opryskliwa - Hodowany?
Basior zaśmiał się.
- Nie - odpowiedział - upolowany.
- Aaa, tak.
Byłam zdezorientowana i zdziwiona. Przecież nie podzielimy się tym zającem. Jest za mały. No i poza tym, ten lis wyglądał na doświadczonego. Mógłby sam upolować ofiarę.
- Chcesz go zjeść??? - zapytałam zdziwiona.
- Nie. Umiem polować.
- To czego chcesz?

<Tekura? Czego chcesz?>

czwartek, 1 czerwca 2017

Raksha do Miraua lub C.D Hanzo

Zmierzch. Wadera alpha spała kamiennym snem. Hanzo zaś siedział pod swoim ulubionym drzewem. Panowała cisza. Płatki kwiatów spadały na sierść młodego basiora. Pisk.
Raksha podniosła powoli swoje powieki, i wyszła z jaskini, by spojrzeć, czy nic się nie stało. Nastawiła uszy, dosłuchując następnych pisków, ponieważ jak na razie nic nie mogła dostrzec w ciemnościach. Głośnie powarkiwania i piski przeważały. W końcu zdecydowała się podejść bliżej.
Widok waderę zaskoczył. Bracia walczyli, krew lała się po trawie. Samica nie chciała dłużej stać, i patrzyć- zainterweniowała. 
Wskoczyła na garb młodszego. Mirau upadając syknął z bólu.
Wadera nie pozwoliła zbliżyć się do żadnego z nich.
-Co tu się stało?!- krzyknęła zirytowana.
-To zdrajca! Przebywał z Zenko, i jej nie zaatakował!- wykrzyknął starszy samiec.
-Zabiłeś ją, i mam się nie wkurzać?!- zdradził prawdę.
Raksha nie tolerowała trzymania z wrogiem..
Zmarszczyła brwi. Wyszczerzyła swoje kilku cm kły i wbiła je w kark zdrajcy.
Ciało basiora spłonęło, za pomocą mocy Rakshy.
Hanzo patrzył na niego tylko z nienawiścią. 
-Przepraszam.. Myślałam, że..
-Nieważne.- przerwał.- Zasługiwał na śmierć. 
Basior splunął na resztki brata, i odszedł bez słowa.
Raksha pogrzebała niegdyś członka w Ziemi. Nie chciała dalej patrzeć na martwego samca.
<Hanzo, możesz zostawić tak to opo..>

środa, 24 maja 2017

Aliya C.D Yuki/Hanzo



Szłam patrząc za siebie. Przed chwilą wydawało mi się, że widziałam tam Rakshę. Nie zauważyłam kitsune, który zmierzał dokładnie we mnie. Właśnie poczułam czołówkę (XDD). Zawarczałam. Zaskoczyła mnie jednak reakcja tej wadery. Podkuliła ogon, zaczęła piszczeć i nie wiedziała co robić.
- Jesteś Yoko? - zapytałam chłodnym tonem.
- Nie, jestem Zenko...
Od razu poczułam do niej sympatię. Może pomoże nam w ciągłych walkach z Yoko. Była sierści koloru Byakko. Tak jak ja.
- Szukasz watahy?
- No może... Nie. Właściwie nie...
Rozczarowało mnie to.
- Jakbyś chciała to daj znać...
Pobiegłam do naszego domu. Coś mnie dziś ugryzło w szyję...
Odzyskałam przytomność. Nade mną stał Hanzo... Cóż za groza... Poczułam to tak jak sekundę nowojorską (Czas pomiędzy zapaleniem się zielonego światła, a używaniem klaksonów przez Nowojorskich taksówkarzy.). Okrutny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Postanowiłam odpowiedzieć uśmiechem głupka. A co mi tam! Hihihi! Niech go zatka! Postanowił chyba z tym skończyć. Wyszczerzył kły.
- Masz bardzo ładne ząbki! - usłyszałam głos... Czyj? Nie byłam pewna. Na pewno nie Tiruno. Z trudem się obejrzałam... To była ta wadera, którą widziałam rano. Latał przy niej kruk. Nie wiem co tu robiła...

<Długie, bo dopisała moja wena. A, Yuki, zabrałaś mi anime które miała mieć Aliya... Ale znalazłam inne.>


Od Raen'a C.D Raksha


Szedłem powolnym krokiem przez las w myślach przeklinając dzisiejszy dzień. Zdecydowanie nie należał on do tych najprzyjemniejszych... Nie dość, że przed chwilą uciekła mi zwierzyna, to jeszcze jestem ranny, bo gdy uciekała musiała, po prostu MUSIAŁA kopnąć mnie akurat w lewą łapę. Tak więc zostałem skazany na chodzenie po tym okropnym lesie z uszkodzoną nogą i krwią kapiącą z mojego boku. Po prostu świetnie...
Przedzierałem się więc pomiędzy drzewami i krzakami - tylko po to by znaleźć kogoś z mojego stada. W duchu modliłem się tylko o to, by ktoś wreszcie mi pomógł i w najlepszym przypadku - uleczył.
W tamtym momencie znikąd wyskoczyła inna wadera - prawdopodobnie z mojego stada.
- To tylko ty... - bąknęła po chwili. - Myślałam, że to ktoś obcy...
- Tja, to tylko ja... W ogóle, mogłabyś mnie zaprowadzić do jakiegoś lekarza czy coś? Niezbyt się tu jeszcze orientuję...
- Nie mam za bardzo do kogo... Nie wygląda to na nic poważnego, do jutra się zagoi, więc raczej nie umrzesz od tego.
- Świetnie, chociaż tyle dobrego... - westchnąłem i spojrzałem kątem oka na Rakshę.
- Czyżby nieudane polowanie?
- A żebyś wiedziała...
- Dostosujesz się, w końcu. Jesteś tu od niedawna, nie? W ogóle to jak masz na imię? Jeszcze nie miałam okazji głębiej cię poznać...
- Raen. A ty to pewnie Raksha? Nasza Alpha jeśli dobrze kojarzę.
- Dokładnie. - odparła. - Gdzie zamierzasz teraz iść?
- Właściwie to miałem zamiar wydostać się z tego lasu, a później... Się zobaczy. - wzruszyłem ramionami i usiłowałem nieco przyśpieszyć kroku, tak by nadążyć za waderą.
- Nie zwiedzałeś jeszcze całej reszty terenów? Wątpię, żebyś tak szybko się tu odnalazł...
- Praktycznie nikogo tutaj nie znam. - uśmiechnąłem się w jej stronę. - Masz rację, chyba powinienem nadrobić. Jak tylko mi przejdzie - postaram się znaleźć jakiegoś dobrego przewodnika, bo obawiam się, że bez niego prędzej tu zginę...
- Bardzo możliwe... Odprowadzę cię do jaskini.
- Obejdzie się, dam sobie radę... - mruknąłem pod nosem i jeszcze bardziej przyśpieszyłem kroku.
Szczęście najwyraźniej zaczynało się do mnie uśmiechać. Nie dość, że znalazłem kogoś od nas, to jeszcze ból w łapie powoli łagodniał i delikatnie mogłem już na niej stąpać.
Wyszedłem więc jako pierwszy z lasu zostawiając alfę niedaleko w tyle.
Postanowiłem poszukać sobie jakiegoś tymczasowego noclegu. Nie posiadałem żadnego domu. Byłem raczej wędrowcem, który cały czas zmienia swoje miejsca zamieszkania i nie ma stałego lokum. Zaczynało się już powoli ściemniać, więc szybko wybrałem jakąś dobrą kryjówkę.
Tym razem trafiło na niewielką, opuszczoną norę znajdującą się pod jakimś małym wzniesieniem. Tam też się usadowiłem i zamknąłem oczy, po czym odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Następnego ranka obudziłem się o świcie i z zadowoleniem stwierdziłem, że ból w łapie całkowicie przeszedł i krew na boku zaschła, więc nie wyglądało to wszystko aż tak źle. Do południa zajmowałem się testowaniem mojej sprawnej już nogi i małymi próbami biegania, oraz polowania. Z tym ostatnim szło coraz lepiej, także tutaj mogę być z siebie dumny.
Po jakimś czasie udałem się wreszcie do jaskini alfy. Oczywiście zanim tam dotarłem pobłądziłem kilka razy, ale w końcu jakoś to poszło i trafiłem tam gdzie trzeba.
- Em... Cześć? Raksha, jesteś tutaj?
- Potrzebujesz czegoś? - Spytała z drugiego końca ,,pomieszczenia"
- Znasz kogoś kto mógłby mnie jakoś oprowadzić?
- Ehh... Wszyscy są w tym momencie zajęci. - bąknęła.
- A... Ty masz czas? Mogłabyś mi jakoś pomóc? - spytałem pełen nadziei.


<Raksha?>

Powitajmy nowego basiora!

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/00/a7/8b/00a78baa869811b5d80991c635ea5be2.jpg 
Raen